wtorek, 4 sierpnia 2015

Markus Zusak "Posłaniec"

Po niewątpliwym sukcesie "Złodziejki książek" Markusa Zusaka wiele osób po przeczytaniu "Posłańca" się rozczarowało. Jednak czy według mnie była to gorsza pozycja? Jeśli chcesz się dowiedzieć, czytaj dalej.


Czasem ludzie są piękni.
Nie z wyglądu.
Nie w tym, co mówią.
W tym, kim są.
Dzięki książce poznajemy Eda, mężczyznę, wiodącego nudne, przewidywalne życie z grupką przyjaciół oraz śmierdzącym psem. Ed gra w karty, jeździ taksówką i jest po uszy zakochany w Audrey - swojej przyjaciółce, która jednak nie jest w stanie go pokochać. Jednak jego życie zmienia się, gdy dostaje wiadomość z nieznanego źródła. Ed staje się Posłańcem, zmienia ludziom życie, przy okazji stając się innym człowiekiem.

Przyznaję, miałam co do Posłańca duże wymagania, choć po przeczytaniu paru recenzji, wiedziałam, że książka ta w zupełności różni się od "Złodziejki książek". Nie rozczarowałam się. Pokochałam Eda, pokochałam jego przyjaciół i jego psa. W zupełności dałam się wciągnąć w przygody Posłańca i z nie mogłam się doczekać jakie zagadki i przeszkody postawił na drodze zwykłego mężczyzny Markus Zusak.

Mimo, że książka jest tak naprawdę oderwana od rzeczywistości (choć, kto wie?) niesie za sobą duży przekaz i myślę, że każdy znajdzie tam mądrość dla siebie. Cytat, który znajduje się na początku recenzji, stał się moim ulubionym cytatem - w pełni oddaje to, co czuję w obecności niektórych osób. Bo czasami ludzie faktycznie są piękni w tym, kim są.

Styl pisania czasem przypomina mi Davida Nichollsa. Nie wiem czy osoby czytające "Posłańca" i na przykład "Dublera" również dostrzegają podobieństwo. Z ciekawości sprawdziłam, czy przypadkiem nie ta sama osoba je tłumaczyła, ale nie - tłumaczki się różnią. Dajcie mi znać, co o tym uważanie.

W książce podoba mi się również to, że w trakcie próbujemy domyślać się dalszych losów mężczyzny, to jaki kolor karty dostanie, w jaki sposób rozwiąże problemy.

Jak już wcześniej wspominałam - jestem zauroczona bohaterami. Bardzo lubię, gdy ważną rolę w życiu bohatera odgrywają zwierzęta, a pomysł psa, który w pewien sposób porozumiewa się ze swoim właścicielem, a do tego jest uwielbiającym tłuste frytki kawoholikiem bardzo przypadł mi do gustu.

Nie jest to jednak książka wybitna, jednak dołącza do grona tych moich ulubionych. Nie pokochałam jej tak, jak "Złodziejki książek", jednak w jakiś sposób, podbiła moje serce.
Wielkie rzeczy to czasem drobiazgi, które zostały zauważone.
Moja ocena: 8/10


Przeczytane w ramach wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,2 cm)




6 komentarzy:

  1. O, ciekawy blog, a recenzje piszesz zwięźle i interesująco ^^ Jeszcze nie czytałam "Złodziejki...", ale niedługo idę do biblioteki i wypożyczam, a chyba "Posłaniec" zawita na mojej chciejliście.
    Pozdrawiam! (adresu do bloga nie zostawiam, skoro prosisz :p)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba. :) Zdecydowanie warto zapoznać się z obiema pozycjami.
      Jak widzę link na końcu jestem nieco gorzej nastawiona na blog, a wchodzę na każdy profil i staram się komentować. :)
      Również pozdrawiam

      Usuń
  2. O zgrozo, nie przeczytałam jeszcze żadnej książki tego autora! Muszę to jak najszybciej nadrobić!

    OdpowiedzUsuń
  3. I "Złodziejka", i "Posłaniec" czekają na mojej półce już naprawdę bardzo długo. Wciąż myślę sobie, że nie mam dość czasu, by poświęcić im należytą ilość uwagi. Ale sięgnę po nie! I wierzę, że mnie zachwycą. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!
Proszę o nie zostawianie linków - i tak zajrzę na Wasz profil. :)

Obserwatorzy

Layout by Yassmine